2 października, 2019
Być jak Jumbo Jet
Kto by pomyślał, że Boeing 747 jest produkowany już od 50 lat? Co sprawiło, że przetrwał tak długą próbę czasu? Okazał się rewolucyjną, jak na tamte czasy, a przede wszystkim niezwykle udaną konstrukcją. Mógł wystartować i lecieć tylko na trzech silnikach, a posadzenie tego giganta na ziemi było dziecinnie proste, ponieważ lądując wytwarzał pod swoim „brzuchem” poduszkę rozpędzonego powietrza. Jednak przede wszystkim oferował niespotykaną wcześniej przestrzeń i komfort dla podróżnych oraz był bardzo ekonomiczny w eksploatacji.
Szukając analogii w świecie ciężarówek, podobne atuty zadecydowały o sukcesie produkowanego przez DAF Trucks modelu XF. Pomimo że od wielu lat jest obecny na rynku, cały czas cieszy się ogromną popularnością, przodując w rankingach sprzedaży. Czy Jumbo Jet przeniesiony „żywcem” z tamtych czasów mógłby dzisiaj pełnić lotniczą służbę? Oczywiście, że nie.
Przeszedł przez ten czas aż 10 modernizacji. DAF, choć jest konstrukcją znaczenie młodszą, przeszedł równie wiele i jeszcze bardziej zaawansowanych zmian.
W odróżnieniu od konstrukcji samolotu, będącej monolitem, ciężarówka składa się z niezależnej kabiny i części podwoziowej, a ta w przypadku DAF-a została opracowana kompletnie od nowa w 2013 roku. Spowodowało to zupełnie nową jakość i precyzję prowadzenia pojazdu oraz kulturę pokonywania nierówności drogi. Analogicznie, inni producenci, zachowując dotychczasowe podwozia, wyposażają je w zupełnie nowe kabiny, co oczywiście jest natychmiast zauważalne (przykładem może być aktualny model Scanii, czy najnowsze „dziecko” Forda F-Max). Przez lata zmieniały się też silniki i skrzynie biegów (ostatnie gruntowne zmiany w 2017 r.).
Nie zmieniało się tylko jedno: nieustanne dążenie do najwyższej jakości. Amerykański koncern PACCAR, będący właścicielem marki DAF, wymaga od swoich zależnych spółek, ale też od kooperantów dostarczających podzespoły, spełniania rygorystycznych norm jakościowych. W tym roku wyróżnił aż 337 z nich spełniających wymóg „10 PPM” (maksymalnie 10 wadliwych części na milion wyprodukowanych). Jako ciekawostkę nadmienię, że najwięcej dostawców produkujących komponenty dla marki DAF (bo aż 70 firm) pochodzi z Niemiec, potem są Holendrzy i Brytyjczycy, w tym gronie jest też 11 firm z Polski.
Jakość widać też gołym okiem praktycznie we wszystkich elementach – począwszy od komponentów podwozia, plastików kabiny, poprzez stopnie wejściowe, po materiały użyte do wykończenia wnętrza. Jest ona widoczna również tam, gdzie rzadko się zagląda – pod kabiną. Sam silnik zresztą tak jak wygląda, tak też i brzmi. Słuchając go, nie chce się wierzyć, że to diesel, nawiasem mówią naprawdę oszczędny diesel, tworzący zgrany duet ze skrzynią Traxon. To wszystko procentuje również po latach, kiedy następny kupujący ogląda pojazd i trwałe materiały nadal wyglądają dobrze – nic nie
skrzypi, w fotelu aż chce się usiąść, a przyciski mają wciąż ten sam czarny kolor.
Przez kierowców XF ceniony jest również za swoją funkcjonalność –
ogromna kabina posiada ponad 1000 litrów bardzo dobrze zaplanowanych
schowków, fotele są doskonale wyprofilowane i mają pełen zakres regulacji (mało która marka posiada regulowaną szerokość oparcia), a łóżko fantastyczne. Siadając pierwszy raz za kierownicą, czujemy się jak w „osobówce” – obsługa wszystkich funkcji jest intuicyjna, na wyświetlaczu pojawia się tylko to, co w danej chwili jest ważne, a informacje bardziej czytelne już chyba być nie mogą. W obsłudze wyświetlacza widać analogię do MMI poprzedniej generacji AUDI – ta marka uchodzi przecież za wzór funkcjonalności. Na pochwałę zasługuje też wysoka skuteczność świateł LED i dalekosiężnych SKY LIGHTS nad szybą, a dobra widoczność po zmroku to nie tylko komfort kierowcy, ale również bezpieczeństwo.
Pytanie, czy DAF XF jest samochodem idealnym? Takie pewnie nie istnieją. Kilka rzeczy na pewno warto by zmienić – choćby zwiększyć zakres regulacji kierownicy, zmienić fabryczne radio i nawigację, choć same głośniki brzmią naprawdę super. Patrząc na bok kabiny poniżej linii „globa” widzimy, co pozostało z pierwotnej konstrukcji i tego niestety zmodyfikować się już nie da. Pytanie tylko, czy nowa kabina, oprócz świeższego designu, zmieniłaby cokolwiek, skoro dotychczasowa spełnia surowe wymogi bezpieczeństwa, jest niezwykle przestrzenna i przede wszystkim funkcjonalna, a kierowcy ją kochają? Skoro jesteśmy już w temacie estetyki, to przód pojazdu z wyrazistym „jęzorem” grilla wcinającym się w pięknie tłoczony stalowy zderzak, moim zdaniem jest stylistycznym majstersztykiem.
Na przykładzie tych dwóch różnych maszyn, życie pokazuje nam, że dobre pomysły i rozwiązania mogą być wykorzystywane nawet przez dziesięciolecia i mimo upływu czasu podobać się oraz dawać zadowolenie swoim użytkownikom. Co najważniejsze, mogą dalej skutecznie pełnić swoją służbę.
Pytanie, jaka będzie przyszłość? Boeing będzie produkowany jeszcze przez wiele lat, lecz jako samolot transportowy-cargo (dzisiaj do przewiezienia 400 pasażerów wystarczają już bardziej oszczędne maszyny dwu- silnikowe). Natomiast DAF zaproponuje pewnie nową kabinę, kiedy w Europie do ruchu będą być mogły dopuszczone zestawy ciężarowe dłuższe o 90 cm. Żywię głęboką nadzieję, że dodatkowa długość zostanie wykorzystana zarówno do zwiększenia bezpieczeństwa kierowców (dłuższa strefa zgniotu), aerodynamiki pojazdu, jak też przestrzeni życiowej wewnątrz. Czy nowy projekt będzie nawiązywał do konceptu pokazanego
przez DAF-a 2 lata temu? Kto wie, mi podoba się bardzo.
Autor: Jacek Błaszkowski, przedstawiciel handlowy marki DAF w Grupie DBK